Zarabianie na blogu
O zarabianiu na blogu i szeroko pojętej “treści”

Ideologia versus Ekonomia…

Opublikowano dnia Thursday, 15 January 2009 przez Łukasz Jarzembowski

… czyli mój pogląd na bardzo burzliwy, drażliwy, kontrowersyjny i refleksyjny temat - zarabiania na blogach.

O zarabianiu na blogach powiedziano już chyba wszystko. Że “złe”, że “ludzie się sprzedają”, że “się nie da”, że “rynek nie dorósł / nie dojrzał” itp. itd. Mało kto jednak rozumie, że pieniądze z których mogliby utrzymywać się blogerzy nie biorą się z nieba. Reklama to inwestycja reklamodawcy, która powinna mu się zwrócić z nawiązką!

Są osoby, które prowadzą blogi dla przyjemności lub dla idei. Są też osoby, które na blogach po prostu chcą zarabiać. Jednak najśmieszniej wychodzi, gdy osoby z grupy pierwszej chcą przejść do grupy drugiej. Jednym się udaje (Antyweb sam sprzedaje reklamy, Mediafun przez jakiś czas miał sponsora w postaci firmy Agito.pl), a inni otrzymują takie kwiatki.

Dwie funkcje reklamy (nie tylko na blogach)

Reklamy - szczególnie te internetowe - muszą spełniać jedną podstawową funkcję - muszą sprzedawać. Ponadto można wyróznić jeszcze funkcję dodatkową/pomocniczą, która do sprzedaży prowadzi jedynie pośrednio (niemierzalnie) - funkcję wizerunkową/brandingową.

W internecie funkcję sprzedażową reklamy najłatwiej zauważyć na gruncie programów partnerskich. Wydawca otrzymuje wynagrodzenie tylko za sprzedaż - w postaci prowizji.

Funkcję brandingową realizują wszelkiego typu bannery na stronach/portalach internetowych. Mało ludzi w nie klika, jeszcze mniej wykonuje na docelowych stronach NOA, ale za to dużo ludzi je widzi i w ten sposób zapamiętuje markę. Po kilku/nastu “obejrzeniach” reklamy użytkownik rozpoznaje markę, a po kilkunastu/dziesięciu - byćmoże coś kupi.

Problem z reklamą na blogach

Problem z reklamą na blogach jest taki, że blogerzy każdą reklamę zamieszczoną u siebie traktują i chcą mieć płacone jak za reklamę sprzedażową, natomiast domy mediowe i reklamodawcy traktują je jak reklamę na portalach - wizerunkowo (w podtekście - mało efektywnie).

Rozwiązaniem problemu obu grup są - bądź co bądź - programy partnerskie. Żeby jednak blogerzy uzyskali z nich zadowalające dochody, programy partnerskie muszą spełniać kilka warunków:

  1. nie powinny zakladać funkcji brandingowej - animowane bannery z adresami promowanych witryn nie powinny być jedyną możliwością promocji produktów/usług. Dobrze jest dać jak najwięcej możliwości promocji, ale linki bezpośrednie i możliwość tworzenie własnych kreacji (np. dopasowanych do bloga) powinny być traktowane jako absolutne minimum;
  2. procent prowizji powinien być uczciwy - w końcu to bloger przyprowadził klienta. Po co wydawać pieniądze na ryzykowne kampanie, skoro klienci (za sprawą blogera) “sami przychodzą”? Im większy będzie procent prowizji - tym większe zainteresowanie blogerów. Na prawdę nie rozumiem, dlaczego Złote Myśli mogą dawać 40% prowizji (od książek drukowanych
    de facto

    ok. 26%), a działający na podobnej zasadzie (wydawca sprzedający z własnej strony internetowej) Helion czy OnePress daje tylko 5%?

  3. prowizja powinna być wieczna - polecenie klienta powinno dawać długoterminowe zyski wydawcy - inaczej nigdy nie usłyszymy, że “na blogu na prawdę można zarobić”;
  4. powinna być maksymalnie duża ilość programów partnerskich - w zasadzie o jakim produkcie/usłudze bloger nie napisze - powinien mieć możliwość jego polecenia za prowizję;

Idealnie byłoby, gdyby każdy sklep i usługodawca internetowy oferował program partnerski z prowizją wynoszącą ok. 50% marży. Zanim jednak tak się stanie, jeszcze sporo wody w Wiśle upłynie, a przez ten czas nadal będziemy narażeni na spekulacje na rynku reklamy on-line i pękanie kolejnych “baniek internetowych”.

Myślę, że sytuacja prawie-idealna (tzn. że główne “dochody z reklamy” będą “dochodami z programów partnerskich”) nastąpi dopiero za jakieś 10-20 lat. Do tego czasu rynek będzie ewoluował przez różnego typu pośrednie formy wynagradzania (PPC - Pay Per Click, PPL - Pay Per Lead), aż w końcu nie da się bardziej skomplikować tej prostej prawdy i wynagradzanie będzie trzeba po prostu uzależnić od sprzedaży.

Jeżeli spodobał Ci się ten wpis, proszę go
lub poleć przez inne serwisy społecznościowe: dodajdo    
Łukasz Jarzembowski Łukasz Jarzembowski, autor bloga - od 2006 roku łudzi się, że będzie bogaty... ;-) ale nadal ciężko nad tym pracuje. Programuje, bloguje, i pozycjonuje, tworząc i promując swoje e-biznes­y. kontakt
 

Wpisy podobne do "Ideologia versus Ekonomia…"

Skomentuj